Andrzej Brzeziński
W Kortowie jest wszystko, czego potrzeba do życia.
Od pięciu lat kieruje budową kompleksu trzech budynków biurowych Varso Place w Warszawie, z których największy o nazwie Varso Tower, stanie się najwyższym budynkiem nie tylko w Polsce, ale również w całej Unii Europejskiej. Andrzej Brzeziński to absolwent budownictwa (r. 1999) ówczesnej Akademii Rolniczo-Technicznej, czyli poprzedniczki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Jak wspomina studia, Kortowo i spędzony tu czas? Co poradziłby młodym ludziom, którzy dopiero stoją przed wyborem studiów? Zachęcamy do przeczytania studenckich wspomnień „najwyżej postawionego” budowlańca w Polsce i ambasadora Wydziału Geoinżynierii.
PYT.: Dlaczego wybrał Pan budownictwo i dlaczego akurat Olsztyn?
Andrzej Brzeziński: Zawsze byłem typem majsterkowicza. Lubiłem składać, dłubać, przebudowywać, zmieniać, rozkręcać. Trudno powiedzieć, jak wiele osób w młodym wieku, w którym przecież wybiera się studia ma jasno sprecyzowaną wizję przyszłości - ja studia wybierałem w pierwszej połowie lat 90-tych, kiedy nie było praktycznie dostępu do internetu i świadomości oraz przepływu informacji jak obecnie. Wybrałem po prostu kierunek zgodny z moimi zainteresowaniami, a do tego grałem w zespole muzycznym. Ponieważ koledzy z zespołu wybrali studia w Olsztynie, ja również tu trafiłem.
PYT.: Czy studia spełniły Pana oczekiwania?
A.B: Jak najbardziej. Zawsze interesowały mnie mechanizmy działania urządzeń, szukałem informacji jak zbudowany jest świat, którego sporą przecież część stanowią wszelkiego rodzaju budowle oraz budynki. Ponadto byłem mocny z przedmiotów ścisłych: matematyki i fizyki. Wiedzę na studiach przyswajałem sprawnie, bo mnie to po prostu interesowało. Bardzo dobrze pamiętam zajęcia teoretyczne, zajęcia praktyczne, badania laboratoryjne, testy i próby wytrzymałościowe, zajęcia w terenie oraz częste wyjazdy np. na do wytwórni prefabrykatów betonowych. W trakcie moich studiów zaczynał się dopiero „przełom” technologiczny w Polsce, na świecie istniały już co prawda programy i technologie cyfrowe, takie jak np. AutoCAD, ale w Polsce dla zwykłego studenta były to rzeczy niedostępne.
Niemniej jednak wiedza, w szczególności ta teoretyczna, nabyta w trakcie studiów, jest i zawsze zostanie ponadczasowa.
PYT.: A jakie wspomnienia wiążą się z Kortowem?
A.B.: Kortowo zawsze miało swoją atmosferę, tutaj czuliśmy się bezpiecznie, wszystko było na miejscu, od uczelni po akademiki, sklepy, stołówkę, kluby studenckie i oczywiście niezapomniana bliskość jeziora. Przez pierwsze dwa lata mieszkałem w kilku akademikach, na trzecim roku z moją dziewczyną (obecnie żoną) postanowiliśmy wynająć mieszkanie blisko Kortowa, co nie zmieniło faktu, że większość czasu spędzaliśmy nadal w Kortowie.
Ważnym i nieodłącznym elementem życia w Kortowie były Kortowiady, na których miałem możliwość i przyjemność razem ze swoim zespołem co roku stawić się na scenie. Niezapomniane chwile…
Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Kortowo wygląda obecnie, w takich miejscach po prostu chce się uczyć i żyć. Tu jest klimat, tu można znaleźć spokój, las, jezioro, ale również bardzo szybko można być w klubie z przyjaciółmi czy na koncercie. To w Kortowie ukształtowała się moja przyszłość zarówno prywatna jak i zawodowa.
Co by Pan radził młodym ludziom, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze studiowaniem?
A.B.: Moje rady? Uczestniczyć w wykładach, zwłaszcza tych nieobowiązkowych. Osobiście wiele z nich opuściłem, czego teraz bardzo żałuję, bo później luki wiedzy uzupełniałem we własnym zakresie. Trzeba pamiętać, że poznanie podstaw teoretycznych danego zagadnienia czy problemu, ułatwia nam potem rozwiązywanie zadań z tym związanych.
Może to zabrzmi zbyt prozaicznie, ale starajmy się traktować naukę jako poznawanie otaczającego nas świata, a nie konieczność zaliczenia kolejnego kolokwium. Starajmy się być dociekliwymi, nie bójmy się zadawać pytań, żyjmy tak, żeby czuć, że zbieramy wartościowe doświadczenia przy okazji dobrze się bawiąc.
PYT.: Jak studia przyczyniły się do Pana sukcesu?
A.B.: W Olsztynie otrzymałem porządną dawkę wiedzy, która zbudowała mój mocny fundament, może nawet konstrukcję. Muszę powiedzieć, że poziom tych studiów był bardzo wysoki. Mam kontakt z wieloma osobami, które kończyły ten sam kierunek na innych uczelniach, w związku z tym często porównuję i oceniam. Z tego co obserwuję, stwierdzam, że my, po UWM świetnie radzimy sobie w życiu i często potrafimy namieszać, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Najważniejsze, żeby odnaleźć w sobie pasję i zaangażowanie, to jest klucz do skuteczności.
Życzę wszystkich studentom UWM, aby sięgali w życiu jak najwyżej.
Zobacz także: Najwyższą wieżę buduje absolwent UWM